wtorek, 1 grudnia 2015

LISTY OD T. CZĘŚĆ 3




Publikuję dziś kolejny LIST OD T. Przedstawiający kilka chwil z życia pięciomiesięcznego Cavisia. Poprzednie dwie części można znaleźć TU (część 2) i TU (część 1). Z perspektywy czasu muszę przyznać, że Tosia była wtedy nie do końca zgrabną poczwarką, a zrobienie jej zdjęcia, z uwagi na ruchliwość graniczyło z cudem. Zachęcam jednak do czytania. Może komuś z Was przypomną się te młodzieńcze, niesforne i niepokorne czasy waszych pupili :-)
"Nasza kocha Łobuziara Tosia skończyła niedawno 5 miesięcy. Jak ten czas szybko leci... Wydaje mi się jakby Tosia była już u nas bardzo długo, a może i od zawsze.

Jest z niej Łobuziara, bo odkryła, że dzięki swoim długim nóżkom może bez trudu wskoczyć przednimi łapami na krzesło, stolik, szafkę... jednym słowem wszędzie.
Uskuteczniamy to jej wskakiwanie, ale charakterek to ona ma! Tylko po kim? ;-)

Cały czas zmagamy się z czesaniem. Tosia musiałaby mieć jedną szczotkę do gryzienia, a drugą moglibyśmy wtedy czesać sierściucha. Na razie robimy to we dwoje :-)

Kolejny sukces to nauka czystości. Nie mówię, że to już przeszłość, ale Tosia prawie wcale nie siusia w domu i mniej drapie w drzwi, kiedy chce wyjść. Siada przed nimi na dupsku. Wygląda wtedy jak 7,5 nieszczęścia - uszy przyklejone do głowy, oczy wytrzeszczone i pozycja nóg "na rozkraczewską" ;-)


W ubiegłym tygodniu urwis dorwał się niepostrzeżenie do kosza na śmieci i do kawałka folii spożywczej, która pewnie czymś pachniała. Stoczyliśmy z nią walkę i gonitwę po całym domu. Nie pomagały najlepszejsze smaczki, żeby wydobyć to z jej paszczęki, no i nie udało się... Folia przepadła w czeluściach jej ryjka. Na szczęście ową folię odzyskaliśmy na drugi dzień w formie pierwotnej, ale cóż to było za zaskoczenie na ryjku Tosi, kiedy ujrzała, że cosik takiego z niej wylazło :-) teraz to wspominam z uśmiechem na twarzy, ale wtedy nie było mi do śmiechu. Na ogrodzie Tosia chodzi za mną krok w krok. Śledzi mnie i pilnuje. Chowam się jej, a ona mnie szuka. Świetna zabawa. Ścieżki na trawie są już wydeptane. Uwielbia też wyciągać smakołyki schowane w pudełkach.

Jeśli chodzi o kły Tosi, to już je mamy. Na górze kły urosły przed mleczakami i w ciągu tygodnia wypał jeden, a dosłownie przed chwilą na moich stopach Tosia wymlaskała drugi i chyba go połknęła. 


Tosia kocha i to mocno. Okazuje to w szczególności, gdy siedzimy z nią na dywanie. Sierściuch wtedy rzuca się dosłownie nam w objęcia. Wczoraj na chwilę odwróciłam wzrok i prawie go straciłam, bo Tosia strzeliła mnie w nos. Aż mi łezki pociekły ;-) Taki to lelak i przytulas... :-)
Jak widać na załączonym obrazku moja psiorella rośnie. Najlepszym porównaniem jest dla nas jej kumpel :-)


W poniedziałek Tosia była w odwiedzinach u rozbawionego czekoladowej labradorki. Na początku Tosia zastanawiała się czego to skaczące dookoła psisko od niej chce, ale prędko pojęła, że tego co ona - zabawy! Nutella labradorka podawała Tosi piłeczki do zabawy, a nasze małe rude je miętoliło swoimi ząbkami. Najbardziej komiczna scena wydarzyła się, kiedy Tosia stanęła na tylnych nóżkach i swoimi rozczapierzonymi przednimi łapkami, jak kot drapała nimi nochal Nutelli. Obrazek komiczny :-)"


1 komentarz: