Czwarta część listów od T. odsłania kolejne historie z życia codziennego sześciomiesięcznego, rozbrykanego szczeniaka. Przypomnę tylko, że są to prawdziwe maile, które pisałam do Hodowczyni, od której mam mojego Cavisiowego ciapka. Kiedy je pisałam nawet przez myśl mi nie przeszło, że będę się nimi kiedyś dzielić.
Był grudzień. Okres przedświąteczny...
"U naszej Tosi wszystko w porządku. Rojbruje, ale co można na to poradzić? Witki mi już opadają od jej ciągłego wskakiwania łapami na stół, krzesła, kaloryfer, komodę... Na wszystko! Ale tłumaczę sobie, że muszę być wytrwała i konsekwentna. Ostatnio mała grymasiła przy jedzeniu. Myślałam, jak dosmaczyć jej jedzonko i stwierdzam, że sprawdził się psi pasztet dodany do chrupek. Wystarczy, że Tosia poczuje tą mieszankę i od razu ogon trzęsie się od jedzenia.
Zdjęcie zrobione w... tapczanie :-) |

Jest spokojniejsza niż jakiś czas temu. Wiele zasad savoir-vivre przyjęła i przestrzega. Nadal walczymy z kradziejstwem. Tosia podkrada serwetki, chusteczki (najczęściej zużyte), gazety, kartki. Jak już coś capnie, w te pędy biegnie na swoje miejsce żeby jej czasem nikt tego nie zabrał. Czasami trzeba się naszarpać, żeby gazetę doczytać do końca :-)
Wszędzie z nami jeździ. Podróże znosi bardzo dobrze. Po prostu śpi sobie w transporterze. Niektórych to dziwi, że taka spokojna i nie szczeka :-) Wszyscy ją uwielbiają. Często rodzina i znajomi bardziej czekają na jej przybycie niż na moje. Jakież jest wielkie rozczarowanie, kiedy jej gdzieś nie zabieram... Do wszystkich się przytula. Dosłownie wiesza się na szyi każdemu, kto się nawinie. Kochana jest! Można się na nią złościć, kiedy zżera ważne dokumenty do pracy, ale kiedy się na nią patrząc człowiek wymięka.
Kiedy kończyła 6 miesięcy zastanawialiśmy się, jak długo jest z nami. Nadal nie możemy się nadziwić, że tak krótko. Zdaje nam się jakby była z nami od zawsze.
Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego prezentu na te święta. Czasami się wzruszam, że jeszcze w zeszłym roku, była odległym marzeniem. Na choince wisiała bombka w kształcie pieska... Odliczałam miesiące, tygodnie i dni... A ona po prostu z nami jest!
Dziś będziemy ubierać choinkę... Już się boję o bombki. Pewnie będziemy za Tośką biegać i wrzeszczeć aż waciki z uszu powypadają... :-)"
Jakie piękne wspomnienia :-)
OdpowiedzUsuń