czwartek, 29 października 2015

LISTY OD T. CZĘŚĆ 2


Dziś umieszczam kolejny list, który napisałam do Hodowczyni, kiedy mój mały Caviś miał 4 miesiące i zaczynał dorastać (pierwszy list można znaleźć TUTAJ). Z malutkiego, nieporadnego szczeniątka przeobrażał się w niezdarnego i niesfornego nastolatka. Starałam się zapamiętać jej wszystkie "młodzieńcze" wybryki. Tak szybko rosła. Przecież taka mała już nigdy nie będzie...
"Tosia rośnie jak na drożdżach. Nawet jeśli tego nie widzimy gołym okiem na pewno widzą to nasi znajomi i rodzina.
Tosia chyba powoli wkracza w okres gibonowatości. Ale myślę, że robi to z wdziękiem. Ma już wydłużone nogi. Co można zauważyć podczas nieudanych prób wskoczenia na kanapę. Choć Tosia wie, że nie wolno jej tego robić. Ma dłuższe uszole, co dodaje jej cavisiowego uroku. Poza tym na pewno jej plamki mają głębszy kasztanowy kolor. No i zauważyłam, że już tak nie kłaczy moich czarnych spodni i tapicerki w samochodzie. Bobaskowy puszek wypadł na dobre.

Z moich porannych pomiarów wyszło, że Tosia waży 3,9 kg. Wydaje mi się, że jest taka akurat. Nie jest ani chuda, ani wypasiona. Gdy biorę ją na ręce nie jest już taka lejąca jak na początku (choć też czasem jej wszystko zwisa ;-), ale jest właśnie taka bardziej zbita. Nabiera ciałka.



Jeśli chodzi o zostawanie w domku, to wychodzi jej to rewelacyjnie. Nie piszczy, nie skomli. Grzecznie zostaje i śpi. Jak przychodzę to tylko patrzy na mnie tymi swoimi wielkimi, ciemnymi oczyskami.
A teraz, żeby nie było, że to taki aniołek... Tosia gryzie. Najbardziej lubi gryźć palce u stóp, gdy akurat dany delikwent ma obuwie bez palców :-) Te od rąk lubi również, co uskutecznia na naszych gościach. Łobuz mały nie miał pozwolenia na takie zabawy, a jednak... Za każdym razem mówimy "e e!" , albo "nie!". Czasami mam wrażenie, że jest głucha, a czasami, że ma to po prostu w d... :-)
 
W ogólne Tosia to taka indywidualistka. Przychodzi na zawołanie jak jej się zachce. Woli sobie usiąść jak dama na dupsku i wąchać powietrze, a ty się człowieku staraj. Wołaj, kiwaj, dawaj przysmaki, zwabiaj zabawkami, klaszcz, gwiżdż. Nie... Tosia musi się zamyślić, podumać, zastanowić nad swoją psią egzystencją i jak nabierze ochoty, albo litości nade mną to wtedy może do mnie podejść wolnym, posuwistym krokiem. Tak, żeby się czasem nie zmęczyć.
Największy przytulas to jest z Tosi rano. Kiedy zobaczy nas po całej przespanej nocy (kładzie się spać o 22 i wstaje po 8). 

Naszej gwieździe zdarzy się zrobić jeszcze siusiu w domu. Nigdy w pokoju, w którym śpi. Najczęściej leci do najdalszego pokoju w domu i robi to na czerwonym dywanie. Podejrzewam, że nie lubi tego koloru, albo przez swoje estetyczne wyczucie chce nam powiedzieć, że ten dywan jest już brzydki i powinniśmy się go pozbyć. Coś w tym jest :-)
Wszyscy jesteśmy wpatrzeni w nią jak w obrazem, no co tu dużo mówić...
Kochamy ją jak te wariaty :-)"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz